niedziela, 7 marca 2010

Czucie głębokie kolana

Dziś omówimy sobie czucie głębokie w stawie kolanowym.

Co to jest czucie głębokie? Kiedy go używamy? Czy ćwiczenia czucia głębokiego po operacji mogą przynieść mi jakieś korzyści?

Czucie głębokie – inaczej proprioceptywne – na czym polega? Jest to zjawisko, z którego każdy z nas korzysta nie mając o tym pojęcia.
Jest to czucie pozycji, w jakiej znajduje się dana część ciała (czyli np. zamykasz oczy i czujesz, czy ręce albo nogi są uniesione, opuszczone lub zgięte). Czucie wibracji to też czucie głębokie. 
(słowa Aniolka z forum FAR).

Jak to działa? A więc w naszym narządzie ruchu (tutaj kolanie) jest pełno zakończeń nerwowych różnego rodzaju. Te zakończenia odpowiadają za różne rzeczy w naszym stawie. Działają jak czujnik w baku samochodu – kiedy brakuje paliwa – informuje nas o tym. Tutaj, kiedy coś się dzieje w kolanie (np. kopiemy piłkę) cała salwa impulsów z kolana, poprzez rdzeń kręgowy, biegnie wprost do naszego najważniejszego organu – mózgu. To właśnie w nim są przetwarzane podstawowe informacje o naszym kolanie (np. ból, gorąco, opuchlizna, „nieswojość” kolana). Część impulsów nie dociera do mózgu. Zatrzymuje się na poziomie rdzenia kręgowego – tu tworzy się tzw. prosty łuk odruchowy – to oznacza, że impuls zatrzymuje się w rdzeniu kręgowym i szybko biegnie do mięśnia, który wykonuje odpowiednią czynność. Przykład: kiedy złapiemy coś gorącego, nie wiedząc wcześniej, że jest to gorące, szybko puszczamy dany przedmiot. To jest właśnie krótki łuk – nie myślimy o tym, co mamy zrobić. Inny przykład dla nogi – idąc po chodniku nasza noga wpada w dziurę, cudem nie skręcamy kostki, ponieważ jakoś się wybroniliśmy. Sami nie wiemy jak. Mówimy o szczęściu. I szczęście też ma tutaj duży wpływ, niemniej jednak, to właśnie seria krótkich łuków odruchowych pozwoliła czynnie ustabilizować stopę – napięcie odpowiednich mięśni uchroniło nas przed skręceniem. Oczywiście, przy dużej wyrwie w chodniku i szybko działającemu bodźcu nie jesteśmy w stanie się wybronić. Przykładowo – ostatnio badałem kolano ochroniarza, który biegł w nocy za złodziejem i wpadł w dziurę w chodniku. Zerwał ACL.

Dokładnie o receptorach stawowych: według prof. Góreckiego w stawie kolanowym rozróżniamy następujące zakończenia czucia głębokiego:
  • ciałka Ruffiniego są zlokalizowane w torebce stawowej, łąkotce przyśrodkowej, więzadle pobocznym przyśrodkowym i więzadle krzyżowym przednim. Receptory te reagują wolno i mają niski próg pobudliwości mechanicznej. Sygnalizują statyczną pozycję stawu, ciśnienie śródstawowe, zakres i szybkość ruchu. Dostarczają informacji na temat kąta ustawienia stawu i ruchów kończyny. Obejmują one główną rolę w przekazywaniu bodźców ze „środkowego zakresu ruchu” kolana.
  • Ciałka Pacciniego reagują szybko i mają niski próg pobudzenia mechanicznego. Najwięcej ich występuje w obrębie torebki stawowej, łąkotki przyśrodkowej i więzadle krzyżowym przednim. Receptory te są nieczynne w nieruchomym stawie oraz w trakcie powolnych, jednostajnych ruchów skrętnych. Uważane są za mechanoreceptory dynamiczne – uaktywniają je ruchy ze zmienną prędkością.
  • Ciałka Golgoego występują głównie w więzadłach krzyżowych i pobocznych oraz w łąkotce przyśrodkowej. Reagują wolno, mają wysoki próg pobudliwości, są nieaktywne w nieruchomym kolanie. Mierzą napięcie więzadeł w ułożeniach granicznych stawu dla danego ruchu.
  • Wolne zakończenia nerwowe tworzą stawowy system ochronny. Są nieaktywne w warunkach fizjologicznych. Uaktywniają się, gdy na staw zadziała nieprawidłowe obciążenie mechaniczne lub środki chemiczne.


Należy zdać sobie sprawę, że ACL jest bogato unerwione i ma niemały wpływ na biomechanikę kolana. Fakt, że jest zerwane, powoduje brak części impulsacji. Rekonstrukcja ACL pozwala odtworzyć unerwienie, ale niestety nie od razu. Mówi się, że inerwacja (ponowne unerwienie) pojawia się nawet do 3 lat po zabiegu. Obecnie wiemy, ŻE SIĘ POJAWIA! To jest pewne. Niestety, nie wiemy dokładnie kiedy. Dlatego też, mój osobisty pogląd na ten temat – ćwiczymy czucie głębokie od samego początku. Oczywiście, mowa tutaj o okresie, który zgodnie z programem rehabilitacji na to pozwala.

Jak wyglądają ćwiczenia czucia głębokiego? Różnie. Zależy to od inwencji twórczej terapeuty. Na początku są to określone ruchy  nóg. Uczymy się „czuć” swoją kończynę, później są one połączone z ćwiczeniami równoważnymi (stanie na jednej nodze, przysiad na jednej nodze, skok na jednej nodze (dla dobrze wygojonych – 6-9 miesiąc po operacji)), chodzenie po nierównym podłoży, zabawa na różnych przyrządach (batuta i inne do ćwiczeń m.in. równoważnych).

Czy warto to w ogóle ćwiczyć?
Warto! Przykładami są pacjenci, którzy według mojej oceny stabilność kolana mają na 95% odtworzoną, a boją się skoczyć w dal na jednej nodze. 
Dlaczego? Nie ufają swojej kończynie. Mówią, że kolano jest OK ale to głowa nawala, pozostaje uczucie niepewności, obawy.

Jedna z Pań, którą operował mistrz skalpela kolanowego województwa podkarpackiego 

(dlatego mistrz, że do tej pory tylko jedna osoba przeze mnie przebadana miała średnie kolano po jego operacji, niemniej jednak, nie była to wina operacji, tylko tej osoby – załatwiła nogę w 2 miesiące po operacji po pijanemu na dyskotece)

miała kolanko w moim odczuciu złożone idealnie. Gdyby nie blizna, nie poznałbym, wykonując testy, że kobieta była operowana. Wróciła do jazdy na nartach, ale jeździ na tyle wolno, aby się nie przewrócić. Cały czas uważa na nogę.

Jeżeli stabilność jest wzorowa – moim zdaniem – zabrakło ćwiczeń równoważno – proprioceptywnych. Niedobór tych ćwiczeń powoduje właśnie takie odczucia.

Przypominam, że celem tego zabiegu jest odtworzenie stabilności kolana. 

Przypominam, że stabilność kolana odtwarzamy w dwóch kolejnych celach:
- ochrona chrząstki stawowej,
- powrót do pierwotnej aktywności fizycznej (w tym sportu).

Przypominam, że pomijając etap ćwiczeń czucia głębokiego, możemy nie osiągnąć dostatecznej stabilizacji nerwowo – mięśniowej, co może skutkować nieprzyjemnymi incydentami w powrocie do sportu.

A więc ćwiczmy moi drodzy czucie głębokie kolana!


PS. Górale wiedzą, co mówią ;D



poniedziałek, 25 stycznia 2010

Bez ACL przez 24 LATA!!!

Do dnia dzisiejszego zachwycałem się osobami, które po rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego legitymowali się ujemnymi testami Lachmana, szuflady przedniej, pivot shift i moim autorskim testem, którego metodykę postaram się kiedyś pokazać, podczas badania internetowego. Szczyt zachwytu osiągałem, gdy w kolanie nie strzelało, trzeszczało, kiedy było pełne zgięcie i wyprost, kiedy pacjent bez problemu znów jeździł na nartach.

Do dnia dzisiejszego.....

… uproszczone studium przypadku:

pacjent XX, wiek 47 lat, mężczyzna. Pierwszą kontuzję kolana odnotował w styczniu 1981 roku. Skręcił nogę podczas wypychania samochodu. Od tamtego czasu odczuwał uciekanie kolana. Przeżył około pięciu skręceń tego stawu, po których założono mu gips na 10-14 dni. Leczono go zachowawczo. Z zerwanym więzadłem krzyżowym przednim funkcjonował 24 lata.

Dlaczego się nie poddał operacji?

Wówczas artroskop nie był tak popularny jak teraz, operację wykonywało się przez całkowite rozcięcie powłok skórnych i odsłonięciu stawu (tzw. artrotomia). Zobaczył osobę, która taką operację przeszła. Wystraszył się. Zrezygnował z leczenia operacyjnego.

Do operacji przekonał go pewien lekarz, do którego zgłosił się z problemem ustępowania (uciekania) kolana, podczas wykonywania czynności codziennych. Operację wykonano techniką laparoskopową (artroskopową).

Karta leczenia szpitalnego z roku 2005 stwierdza: stan łąkotek prawidłowy (obydwu), więzadło krzyżowe tylne prawidłowe, chrząstka kłykcia bocznego prawidłowa, chrząstka rzepki prawidłowa, chrząstka plateau piszczeli prawidłowa, USZKODZONE WIĘZADŁO KRZYŻOWE PRZEDNIE, CHRZĄSTKA KŁYKCIA PRZYŚROKOWEGO – CHONDROMALACJA IV!!!

Przed operacją dodatnie objawy Lachmana, Pivot Shift, szuflady przedniej.

Operacja obejmowała zrekonstruowanie więzadła krzyżowego przedniego poczwórnym pęczkiem ze ścięgna mięśnia półścięgnistego metodą Endobutton.

Pacjent odbył cykl rehabilitacji w sanatorium – 1 miesiąc, potem 20 zabiegów w gabinecie (ambulatoryjnie). Potem ćwiczył sam według wskazań.

BADANIE PO OPERACJI:
- subiektywnie: nie lubi biegać, czuje się nieswojo, prócz tego jeździ na nartach, rowerze, pływa, ćwiczy na siłowni, normalnie funkcjonuje i pracuje. Nic go nie boli, nic nie strzela, nic nie chrupie.
- Ogólne rozluźnienie stawów wg skali Beightona mieście się w normie, kolana i stawy skokowe określam jako normalne, bez odchyleń,
- obwody nogi operowanej: 1 – 45 cm, 2 – 49 cm, 3 – 55 cm.
- Obwody nogi nieoperowanej: 1 – 46, 2 – 51, 3 – 57,5
- ułożenie rzepki określam jako w normie,
- norma długości mięśnia czworogłowego uda – lekko przykurczony, co może być spowodowane deficytem zgięcia biernego i czynnego.
- Zgięcie w nodze operowanej oceniane na podstawie odległości pięty od pośladka w pozycji leżenia na plecach: bierne – odległość wynosi 10 cm, czynnie 20 cm. W nodze nieoperowanej odpowiednio 0 cm i 18 cm (0 oznacza, że dotyka piętą pośladka).
- W skali IKDC, badania stabilności: Lachman: B, Szuflada przednia B, Pivot Shift B.
- Krepitacje są delikatnie odczuwane pod rzepką, tylko w ruchu imitującym klękanie, siad na krzesełku.
- Podczas biernego zginania i prostowania kolana wyczuwałem nadmierne tarcie w przedziale przyśrodkowym stawu kolanowego – pacjent tego nie czuł. Zaczął odczuwać po mojej uwadze.
- Na odpowiedź, czy skoczyłby w dal na jednej nodze operowanej odpowiedział, że podjąłby się tego bez żadnych obaw.
- Mój test sklasyfikowany jako ujemny!!! Co jest niezwykłą rzadkością!!!

Zastrzegam, że badanie stabilności stawu kolanowego nie było w moim odczuciu dostatecznie obiektywne, gdyż pacjent nie był w stanie odpowiednio rozluźnić mięśni kończyny dolnej. Niemniej jednak, ujemny wynik mojego autorskiego testu pozwolił mi przypuszczać, że owa stabilność jest na takim właśnie poziomie, jak opisałem wyżej. Tak też sklasyfikowałem tego pacjenta.

Czy leczyć się operacyjnie w przypadku zerwania więzadła krzyżowego przedniego? Moja odpowiedź do dzisiaj byłaby twierdząca. Jednak po godzinie 10 rano, mam niemałe wątpliwości. O ile taka operacja wydaje się konieczna u ludzi młodych i aktywnych fizycznie, o tyle poważnie zastanawiałbym się, w przypadku ludzi po 40 roku życia.

Co zauważyłem: istotnie, operacje te pozwalają na odtworzenie stabilności, ale nie ma do tej pory naukowej, surowej statystyki, która pozwoliłaby stwierdzić, że zapobiegają przedwczesnym zmianą zwyrodnieniowym! A to, że nieoperacyjne leczenie może być skuteczne, przekonałem się dzisiaj na własnej skórze. Pacjent, pomimo że cierpi na chorobę zwyrodnieniową stawu kolanowego, funkcjonuje na wysokich obrotach. Jak na ironię narzeka na biodro, ale tylko podczas całodziennego wysiłku fizycznego.

Czy zmiany zwyrodnieniowe IV stopnia bolą? Nie zawsze!!! I to akurat jest już naukowo udowodnione. Otóż osoby, które czynni zajmują się wysiłkiem fizycznym, i nie mówię tutaj wcale o sporcie, mają podwyższony próg odczuwania bólu, przez co, nie odczuwają go aż tak dogłębnie.

Oceniając zdjęcie RTG tego pana, stwierdzam, że po 24 latach od urazu (zerwania ACL) wykonane przed zabiegiem rekonstrukcji zdjęcie nie pokazało istotnego zwężenia szpary stawowej, niemniej jednak, symptomy pojawiających się zmian zwyrodnieniowych można się dopatrzyć.

Czy owy wywód do czegoś prowadzi?

Otóż nie wiem! Po prostu jest według mnie bardzo ciekawy. Tym bardziej ciekawszy zrobił się po przebadaniu dzisiejszej serii pacjentów. Zazwyczaj trafiam na sportowców czynnych, którzy w moim diagnostycznym odczuciu mają stabilność operowanego kolana zachowaną, jednak legitymują się objawem zwanym chondromalacja, który to jest już powoli chorobą społeczną, gdyż dotyczy większość osób po rekonstrukcjach, ale nie tylko! Samo usunięcie fragmentu łąkotki na tyle skutecznie zakłóca biomechanizm ochrony chrząstki, że przy nieodpowiednim „dbaniu o staw” należało by się tego objawy spodziewać.

Pozdrawiam serdecznie czytelników i nie tylko.

Dobranoc, a na noc polecam serdecznie filmik:

sobota, 26 grudnia 2009

KOKONTRAKCJA


Witam moich czytelników!


Na wstępie,

wybaczcie, ale kolejny raz opuszczę fazę II rehabilitacji. Powodem owego zaniedbanie jest trafne me spostrzeżenie, że dzieją się niedobre rzeczy wśród grona rehabilitowanych. Ja mogę omówić łopatologicznie rehabilitację, której jest pełno w googlach. A osoba rehabilitowana nie będzie znała podstawowych pojęć.

Jak to się stało, że zauważyłem takie rzeczy? Staram się udzielać na forum www.sfd.pl. Tam pomagam jak mogę. Radą oczywiście. A pytania padają przeróżne. Czasami nawet wypowiedź fachowców mnie zaskakuje (tutaj zaskoczyła mnie pani stomatolog wypowiadająca się na temat farmakologi w alergii). Ale to zostawiam.

Jedno z ciekawych pytań:
Czy ktoś się orientuje, jak często i w jakiej ilości trzeba wykonywać ćwiczenia na kokontrakcję, aby dały rezultat?

Moją odpowiedź zacznę od zdefiniowania owego zjawiska.

KOKONTRAKCJA:

definicja nr 1: współkurcz, zdolność napinania mięśni okalających staw.
Definicja nr 2: polega na świadomym kontrolowaniu napięcia mięśni kolana w sposób, który zapewnia wytworzenie stabilizacji czynnej (mięśniowej) stawu i ochronę przeszczepu przed nadmiernym obciążeniem.
Definicja nr 3: W układzie ruchu nazwą tą określa się jednoczesne napięcie przeciwstawnych grup mięśniowych. W przypadku stawu kolanowego, będzie to oczywiście oznaczało jednoczesne napięcie prostowników i zginaczy kolana.
DOŚĆ!!!

Źródeł definicji nie podam, gdyż pochodzą one ze stron poświęconych fizjoterapii. Każda z definicji jest w miarę poprawna, jeżeli ominie się gruntowne zasady tworzenia owych. Wg mnie definicja 1 jest zbyt ogólnikowa, definicja 2 opisuje tylko kolanko, a wiemy, że zjawisko kokontrakcji nie odnosi się tylko do niego. Najbardziej przychylna jest mi definicja 3. I na niej będę bazował.

O co chodzi? Kiedy potrzebujemy nauczyć się, jak się stosuje ową kokontrakcję.

Uczymy się jej przed zabiegiem. Jeżeli mamy w planach zabieg za pół roku. To już teraz idziemy do rehabilitanta, który poinstruuje nas odpowiednio. Od razu zaznaczam, że najlepiej rozpocząć naukę na mięśniach nogi zdrowej. W trakcie ćwiczeń przechodzimy na nogę chorą.

Na czym to polega.

Wyobraźmy sobie ćwiczenia izometryczne. Dla tych co niewiedzą: są to takie ćwiczenia, które polegają na napinaniu mięśni w danym ułożeniu tutaj nogi. To znaczy, że mięśnie napinamy ale nogą nie ruszamy. Oczywiście napięcie jest wywoływane własną wolą, a nie elektrostymulatorem. Na tego typu ćwiczenia też przyjdzie pora.

Są różne sekwencję ćwiczeń izometrycznych, ale nie czas i miejsce aby o nich pisać.

Podstawą skutecznej rehabilitacji jest odpowiednie wyedukowanie pacjenta. Przed zastosowaniem szeroko modnej kokontrakcji, nauczmy się wpierw wykonywać izolowane napięcia izometryczne odpowiednich grup mięśniowych.

Zaczynamy od jednego z największych i najsilniejszych mięśni – czworogłowego uda. On znajduje się nad rzepką i zajmuje całą powierzchnię przednią kości udowej. Odpowiada głównie za prostowanie stawu kolanowego (oczywiście funkcja mięśni ogranicza się do potrzeb niniejszego opracowania. Jest ich więcej). Zaczynamy ćwiczyć: siadamy na podłodze, nogi proste, ręka prawa przytrzymuje rzepkę. Napinamy i wyczuwamy przemieszczenie się rzepki pod ręką. Oto nasz pierwszy skurcz izometryczny. Potem kładziemy rękę wyżej na nodze i tak powtarzamy kilka razy. Potem nogę zmieniamy. Ćwiczymy na drugiej.

Super! Umiemy już napinać mięsień czworogłowy!

Teraz napinamy pasmo mięśni kulszowo – goleniowych, odpowiadających między innymi za zginanie kolana. Siadamy na taborecie, nogę zdrową zginamy w kolanie do około 80 stopni. Wkładamy dłoń pod udo, które będziemy ćwiczyć. Dla lepszego efektu polecam ustabilizować stopę drugą nogą aby się nie ruszała. Nasz cel – napinamy mięśnie z tyłu uda. Jeżeli nam nie wychodzi – próbujemy przesunąć piętę w stronę stołka (za ten ruch odpowiadają mięśnie, które macamy). Powtarzamy to dla każdej nogi z osobna po około 10 razy.

Moja rada: jak nauczymy się w ten sposób perfekcyjnie skurczać i rozluźniać mięśnie z przodu i z tyłu nogi, to potem nie będziemy mieć z tym problemów.

O które mięśnie nam chodzi:

- mięśnie z przodu nóg: czworogłowy uda:
http://www.youtube.com/watch?v=JD4s25JoE2A - oto one wykonują ważny ruch. Wyobraźmy sobie, że ciężar jest zbyt duży aby go udźwignąć, a my się bardzo staramy i napinamy mięśnie – wykonujemy ćwiczenie izometryczne!!!
- mięśnie z tyłu nóg: pasmo kulszowo-goleniowe odpowiedzialne za zginanie kolana:
http://www.youtube.com/watch?v=dXc_dkkemOc – analogicznie jak wyżej.

Napinanie tych mięśni może odbywać się w różnych pozycjach. To są jedynie przykłady – NIE INSTRUKCJE ĆWICZEŃ!!!

A więc, kokontrakcja polega na wywołaniu odpowiedniego skurczu mięsi kulszowo – goleniowych w odpowiednim momencie wykonywania ruchu wyprostu kolana. Czyli de facto napinamy mięśnie przodu i tyłu jednocześnie, niemniej jednak, należy pamiętać, że owe napięcie działa tylko w pewnym zakresie ruchu stawu kolanowego.

I tak ćwicząc mięsień czworogłowy uda podczas wykonywania ćwiczenia – przysiad, odpowiednie napięcie mięśni kulszowo – goleniowych będzie miało duże znaczenie w zakresie ruchu pomiędzy około 10 a 100 stopni. Kokontrakcja poniżej 10 stopni (noga jest bliska wyprostowi) w ćwiczeniach mięśnia czworogłowego nie będzie wpływała na zniwelowanie przedniej siły ścinającej (czyli małemu przemieszczeniu się piszczeli do przodu).

Sprawa wygląda podobnie, w momencie, kiedy ćwiczymy mięśnie grupy tylnej ud. Napięcie tych mięśni wywołuje jakby przemieszczenie się piszczeli do tyłu (coś ala objaw szuflady tylnej obrazowo). Tą tylną siłę ścinającą stara się powstrzymać odpowiednie napięcie mięśnia czworogłowego. Ale ono ma znaczenie do określonego stopnia zgięcia, tj. do około 100 stopni. Powyżej, nie jest w stanie tego zmniejszyć (WAŻNE DLA OSÓB Z ZERWANYM PCL).

Czyli, jak z tego wynika, odpowiednie napięcie mięśni w określonym „wycinku” ruchu ma duże znaczenie dla zapewnienia stabilizacji kolana podczas ćwiczeń. Jest to ważne również z innego powodu. Więzadło przeszczepione jest pozbawione receptorów czucia głębokiego przez około 2-3 lata. Co oznacza, że bardzo ważna część, stabilizująca nasze kolano jakby wypadła z obiegu. Ćwiczenia kokontrakcji mają na celu wyuczenie nawyku napinania tych właśnie mięśni w sytuacji zagrażającej naruszenie przeszczepu, czytaj, wywołującej powstanie niestabilności stawu kolanowego.

Poprawny trening izometryczny przed operacją nauczy nas wybiórczo napinać odpowiednie mięśnie, które potem będą nam potrzebne do stabilizacji kolana. Jeżeli terapeuta uzna, że wasze napięcie izometryczne jest dobrze wytrenowane, wprowadzi proste ćwiczenia kokontrakcji, które to pozwolą na większy zakres ćwiczeń pozostałych.

Powodzenia życzę.

PS. Widzę, że obserwatorów nam przybyło :) bardzo się cieszę. Wybaczcie za nieregularność i opóźnienia, ale nie mam czasu za wiele i piszę w chwili wolnej co mi myśl przyniesie. Może macie jakieś pytania, propozycję. Chętnie odpiszę na łamach bloga z dokładnym przedstawieniem fizjoterapeutycznym problemu.

A na koniec:

poniedziałek, 23 listopada 2009

„Najbardziej wiarygodny jest artysta głodny”

Wiem, miałem pisać o rehabilitacji porekonstrukcyjnej na kolejnym etapie. Wybaczcie. Jest temat ciekawszy! Rehabilitacja może zaczekać. No chyba, że ktoś potrzebuje szybko porady – niech pisze!

Artykuł: „Good news, bad news on ACL reconstruction.” ze strony: http://www.aaos.org/news/aaosnow/apr08/clinical2.asp. (data wejścia 15 listopad 2009 rok).

Autorzy badając pacjentów pooperacyjnych zwracają uwagę na 2 podstawowe rzeczy: pierwsza, bardzo istotna z punktu widzenia prewencji powstania zmian zwyrodnieniowych, to to, że owe zmiany wystąpiły u 81% pacjentów. 62% pacjentów miało zmiany określane jako niewielkie (II stopień), stan 17% osób określono jako zmiany średnie (III stopień), 2% badanych miało duże zmiany zwyrodnieniowe. Autorzy wskazują tutaj również na powiązanie okresu jaki minął od kontuzji do operacji, do wystąpienia zmian zwyrodnieniowych. Lepszymi wynikami legitymują się tutaj osoby, które były operowane w okresie nie dłuższym niż 3 miesiące od urazu.

Drugim, równie ważnym zjawiskiem, na jakie wskazują autorzy, jest to, że stabilność kolana u 57% osób, badana za pomocą protokołu International Knee Documentation Committee (IKDC), jest określana mianem „normalna”. 32% pacjentów określono jako „bliskich normy”, wynikiem „nieprawidłowym” i „dalekim od normy” legitymowało się 10,5%.

Po przeczytaniu tego artykułu, zadałem sobie pytanie: jaki właściwie cel ma wykonanie rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego? Ma chronić naszą chrząstkę. Ma pozwolić na powrót do pełnej aktywności fizycznej. Zabieg jest swego rodzaju prewencją dla pozostałych stabilizatorów stawu kolanowego, które podczas niewydolności więzadła, mogą ulec przemęczeniu. Będą niewydolne. Czy to wszystko? Być może,na fakt, że zmiany zwyrodnieniowe wystąpiły u tak dużego odsetka badanych ma wpływ wyedukowanie pacjenta, który ową operację przeszedł?

Pewien bardzo popularny lekarz w Krakowie, leczący w swojej prywatnej klinice, biorący za wizytę 150 zybli, w rozmowie „face to face” przyznał, że w jego karierze statystyki operacyjne wyglądają następująco: 3 osoby na 10 do rewizji (ponownej operacji). Naukowo ujmując wspomniał o około 30%. Wynik byłby zgodny z ogólnoświatowym trendem, jeżeli możemy o takim mówić. Ale faktem jest, że w większości publikacji występuje ten margines osób w kategoriach C i D (czyli z wynikiem pooperacyjnym niedostatecznym i złym). Oczywiście biorę tutaj pod uwagę publikacje polskich autorów...

(te darmowe i ogólnie dostępne w Internecie to znikomy odsetek całości! Wkurza mnie to! Badania naukowe są dla wybrańców. Nawet logując się jako pracownik służby zdrowia – należy opłatę uiścić! No cóż – wiedza kosztuje, a ja będę starał się ją Wam przekazywać za darmochę :))

… oraz tych chamerykańskojęzycznych.

(czyli resztę świata publikującą w języku angielskim, który wbrew potocznym osądom, nie jest najpopularniejszy na świecie według badań statystycznych, których – nie umiem przytoczyć na stan obecny)

To co w związku z tym? Endoproteza na starość? Eeeee, nie koniecznie. Nauczmy się latać – nie będziemy obciążać kolan ;D

Ale nie czarujmy się, wyniki odległooperacyjne mówią, że zmiany są! Prof. Jerzy Widuchowski pisze, że pojawiają się już po 4 latach od operacji, jeżeli ktoś miał łąkotkę przyśrodkową „dzióbniętą”. Artykuł powyższy przytoczony też o tym traktuje. Na końcu piszą, że odsetek pojawiających się zmian zwyrodnieniowych w sumie to nie jest do przewidzenia. Przynajmniej ja go tak rozumiem.

Ciekawy post pojawił się kiedyś na portalu znanylekarz.pl. Chodziło o ortopedę z Krakowa. Jeden z piszących, wypowiadając się "fachowo" o lekarzu pisze: ale on jest fajny! Inni lekarze powiedzieli żebym ograniczał do minimum grę w piłkę koszykową i inne takie. A ten jest lekarzem najlepszym na świecie. Powiedział mi, że po tej operacji mogę normalnie funkcjonować i grać w co tylko będę miał ochotę! (oczy-wiście czytelniku drogi – to nie był cytat. To była moja dowolna interpretacja tejże jego wypowiedzi, która to nie podlega dyskusji na tym blogu, ponieważ on jest mój i od interpretowania jestem tutaj ja! ;))

Czy Ci lekarzy byli aż tak okrutni? Otóż NIE !!! Oni działali profilaktycznie, próbowali uniknąć przeciążeń kolana, które prowadzą do późniejszych zmian zwyrodnieniowych. Lekarz działa profilaktycznie mówiąc, że po operacji najlepiej rowerować, chodzić, pływać. Odradza grę na maksa w piłkę nożna itp.

Słuchajmy się lekarzy! Fakt, że powiedział mi, że nie będę grał w piłkę, albo, żebym nie grał już tak jak grałem, nie stawia go w oczach pacjenta jako okrutnego bezmyślnego doktora, który jest starej daty, bo teraz można. Ano można, nie zaprzeczam. Ale wszystko z umiarem.

Pozdrawiam czytelników. Artykuł o rehabilitacji kolejnym etapie się pojawi, później ;)



A jak nie będziecie dbać o swoje kolana, to będa za 40 lat wyglądać tak!!!