Rehabilitacja po rekonstrukcji ACL – kolano Artura ciąg
dalszy…
Blog ten zyskuje coraz większą popularność, gdyż coraz
więcej osób pisze do mnie w różnych sprawach. Odpowiadam grzecznie lub bardziej
dosadnie, niemniej jednak, zawsze odpowiadam, i tak też pozostanie. Dlatego też
zachęcam Was moi mili do mailowania ze mną, rozmawiajcie, pytajcie o rzeczy bardziej
ważne lub mniej. Nie ma głupich pytań.
Nie pisze prac
magisterskich i licencjackich! Nie udostępniam moich osobistych badań! :)
Moje zasady są niezmienne, w związku z czym, przypominam, że
tylko tutaj możecie otrzymać fachową odpowiedź za darmo. Pamiętajcie też, że
pierwsza konsultacja osobista u mnie też jest darmowa! I nie robię tego w
czynie społecznym – na pierwszej konsultacji oceniam, czy podejmuję się
rehabilitacji czy też nie. Na pierwszej konsultacji pacjent podejmuje decyzję,
czy chce ze mną współpracować, czy też nie. Za możliwość podjęcia takiej
decyzji nie powinno się płacić!
Kiedy nie podejmuję się prowadzenia rehabilitacji u danej
osoby? Otóż nie chodzi tutaj o ciężkość lub charakter uszkodzenia. Rehabilituję
osoby zdeterminowane, takie, które zdają sobie sprawę, że od chwili operacji
czeka ich co najmniej 6 miesięcy ciężkiej pracy! Rehabilituję osoby, które są
zorientowane na osiągnięcie celu, u wspomnianego Artura, który rekonstrukcję
ACL przeszedł po raz drugi, chcę, aby wrócił na boisko i jeszcze pokopał trochę
piłkę. On ciężko pracuje…
Dlaczego prowadzę taką a nie inną selekcję? Dla pieniędzy!
Liczy się efekt mojej pracy. Liczy się zysk a nie obrót. Jeżeli efekty są, jest
i dobra opinia, za dobrą opinią idą kolejni klienci. Takie są fakty… . Pracuję
jak wszyscy inni – dla pieniędzy :)
Do rzeczy – kolano Artura ma się całkiem nieźle. Chodzi,
biega, jeździ na rowerze, samochodem. Powili będzie wracać do pracy fizycznej,
stojącej. I co teraz robić?
W rehabilitacji zrekonstruowanego ACL pojawia się taki
okres, kiedy liczy się to, czy jesteśmy zdolni do pracy, czy też nie. Na
wstępie wywodu - jeżeli jesteśmy na utrzymaniu rodziców i nie musimy martwić
się o pracę, mamy zerwane więzadło i zastanawiamy się, czy operować (przecież
noga mnie nie boli), to powiem stanowczo – OPEROWAĆ I TO SZYBKO!!! Tylko w tym
okresie będziemy sobie mogli pozwolić na 9 miesięcy pełnej rehabilitacji, bez
przeciążania kolana, a nie 5 szybkiej. Tylko wtedy znajdziemy na to czas.
Osoby pracujące mają gorzej, gdyż pracodawcy nie lubią zbyt
długiej nieobecności, a nóż ktoś zostanie przyjęty na moje stanowisko, na
zastępstwo i okaże się, że jest lepszy ode mnie? To są obawy, mające swoje
źródło w bardzo racjonalnych, moich osobistych przemyśleniach, które to
pojawiły się w trakcie pracy z chorymi kolanami. Problem jest poważny!
Kolano niedoleczone będzie sprawiało problemy w przyszłości.
Problemy w przyszłości będą skutkowały powstaniem wczesnych zmian
zwyrodnieniowych. Wczesne zmiany zwyrodnieniowe przyspieszą naszą kolejną operację,
którą to będzie zaprotegowanie kolana (endoproteza stawu kolanowego). Z punktu widzenia ekonomiczności
przedsięwzięcia – lepiej być 9 miesięcy na chorobowym i doleczyć kompletnie kolano,
niż po 5 miesiącach już próbować coś robić.
Po piątym miesiącu próbowanie może różnie się skończyć,
możemy przesilić kolano pracą statyczną stojącą, możemy przesilić inne części
naszego ciała, ponieważ będziemy ochraniać nasze kolano przed nadmiernym
obciążeniem, co wiąże się z asymetryczną pracą innych mięśnie odpowiedzialnych
za utrzymanie prawidłowej stojącej postawy ciała.
Umówmy się, po co robi się rekonstrukcje ACL? Po to by:
- odtworzyć stabilizację bierną wewnętrzną kolana,
- zapobiec przedwczesnym zmianą zwyrodnieniowym,
- doprowadzić do możliwie symetrycznego ułożenia się naszych
części ciała podczas poruszania się, co z niestabilnym kolanem, podczas uprawiania
sportu jest niemożliwe. Jak to sprawdzić? Niech osoby 2 lata po rekonstrukcji
ACL pobiegną na czas sprint 100m, lub też wykonają skok w dal z rozbiegu, lub
zaobserwują swoje podeszwy w butach, tych najstarszych, najbardziej
śmierdzących. Jeżeli jedna jest zdarta mniej a inna więcej i ta różnica jest
widoczna gołym, niefachowym okiem, to oznacza, że mamy problem, o którym nie
wiemy! Po to, by móc bezpiecznie i ze zdrowym rozsądkiem powrócić na jakiś czas do uprawiania sportu.
A więc, po 5 miesiącu, mimo, że się dobrze czujemy, musimy
uważać. Musimy cały czas trenować pod okiem fachowca (i nie mówię tutaj o Mietku
z siłowni w garażu, bo on wie, bo jego kolega miał podobną kontuzję). Mówiąc o
trenowaniu pod okiem fachowca, nie mam na myśli akcji promującej nieustanne
konsultowanie się z fizjoterapeutą. Ale powiedzmy sobie szczerze, po 4 miesiącu
wizyta raz w miesiącu do 12 miesiąca powinna w zupełności wystarczyć! Potem –
doraźnie, w razie jakichś niepokojących objawów.
Dobrze jest pokazać się u
osoby prowadzącej po dwóch latach od operacji. Wtedy osoba która rehabilitowała
może poczynić bardzo cenne obserwację, które dostarczą najcenniejszą wiedzę na
świecie, wiedzę, której nie zdobędzie nikt na żadnym zakichanym kursie, których
teraz jest od groma (swoją drogą kursy w fizjoterapii są świetną maszyną do
robienia pieniędzy i nic poza tym), wiedzę zwaną doświadczeniem! I na podstawie
tego doświadczenia my, rehabilitanci będziemy lepszymi rehabilitantami.
Także uważajcie na wspomniany 5 miesiąc, oszczędzajcie się i
kalkulujcie z głową. Jak zacznę pracę dwa miesiące wcześniej, owszem,
pracodawca się ucieszy, niemniej jednak, jeżeli coś mi się w pracy stanie, to
moje leczenie się przedłuży. Za lat dwadzieścia będą mnie czekać niepokojące
objawy bólowe ze strony kolana. Za lat 30 nie będę mógł spać, bo kolano będzie mnie
bolało. I wtedy będziemy się endoprotezować – to też rehabilituję z dużymi
sukcesami – będziemy mieć w tedy całe lub nie 50 lat. Gdzie tam, co tam do
sławetnych 67!!!
Pozostawiam to do waszego przemyślenia.
Z pozdrowieniami…
Kumakowiec
REHABILITACJA. ODŻYWIANIE/INFO. (BIOLOGICZNA POMOC !!). *****
OdpowiedzUsuńPRAWIDŁOWA, PROZDROWOTNA METODA ODŻYWIANIA:
Tzw. dla współczesnego człowieka powinna AKCEPTOWAĆ wszelkie uwarunkowania naszej przyrody, ewolucją narzucone REGUŁY. Stanowi to trudny problem, ale bez badań; krew, wydzieliny, wydaliny, pierwiastki włosa, jest to absolutnie niemożliwe.
WTEDY MOŻNA TYLKO PRZERZUCAĆ SIĘ PSEUDO REGUŁAMI:
Na węch i czucie, również przypuszczenia. Kto zada sobie trud i zbada jak podnosi się poziom cukru przy poszczególnych produktach, jaki jest wpływ tłuszczów i jak, tj. w jakiej ilości się odkładają, jak organizm oddziaływuje na rodzaje białek itd. to wyniki dla wszystkich ludzi są niemal identyczne ew. drobna skala technicznego błędu.
A WIĘC; PRZY ZWALCZANIU OTYŁOŚCI, WAŻNA JEST WIEDZA:
Klasyfikująca pożywienie na kategorie uwzględniające zawartość wszelkich tłuszczów, NISKICH węglowodanów, WYSOKICH węglowodanów; tj. tych które sprzyjają powstawaniu otyłości i cukrzycy typu 2, a które nie, oraz pozostałych składników. Stosunkowo prostym jest zaznajomić się z tabelami pożywienia wg tzw. INDEKSU ŻYWIENIOWEGO, tj. IŻ produktu. To wystarcza, aby samemu DECYDOWAĆ o łatwym doborze składników swojej diety, co stanowi na szczęście, rozwiązanie trudnego problemu dotyczącego zwalczania obu chorób. Lekarz rodzinny zdecydowanie, też nam to potwierdzi.
Skrót adresu strony w Internecie_______: INSTYTUTIRL
ADRES_______: http://www.instytutirl.com.pl/
BH.305.
ENGLISH VERSION: http://www.instytutirl.com.pl/index9.php
Biologia, medycyna.