Witajcie,
absurd absurdem, ale powiem szczerze - … a zresztą. Nic nie powiem, nie będę się denerwował niepotrzebnie.
Lekarz, niczym cudotwórca Jezus, rzecze do mojego pacjenta: odrzuć kulę i idź bez niej! Tak, jakby go właśnie uzdrowił. Magiczne słowa, prawda?
Pacjent wykazał się dużą wiedzą i dzwoni, poinformować mnie o tym uzdrowieniu. Niemniej jednak, jest małym niedowiarkiem, bo postanowił zapytać, jak to wygląda z punktu widzenia rehabilitacji.
A wygląda to następująco:
- zgodę na obciążenie nogi powinien wydać lekarz operator. Niech on weźmie na swoje bary ta decyzję, w końcu on kroił to i on w tym okresie jeszcze odpowiada.
- wpierw sprawdzamy, jak się nam w ogóle stoi bez kul. Niekiedy z tym jest problem, ponieważ przez 4 tygodnie zdążyliśmy się już przyzwyczaić do wygodnej formy podparcia. Jeżeli stoimy i nie boimy się o nasze kolano, to …
- odrzucamy jedną kulę i chodzimy. Chodzimy w kółko, do przodu i do tyłu, w bok, pod górkę i z Gorki, w poprzek. Jak już uznaliśmy, że to w sumie nic trudnego, to odrzucamy kulę numer 2 i cud się dokonuje na oczach naszych – chodzimy bez kul. Chodzimy jak poprzednio. Do zmęczenia, do drżenia łydki, która przez 4 tygodnie odzwyczaiła się od obciążenia.
- nauczyliśmy się chodzić w 40 minut. Kolejne 20 spędziliśmy na wprowadzaniu pierwszych ćwiczeń w pełnym obciążeniu kończyn. Były to:
- przysiady
- przysiady z przeniesieniem ciężaru na jedną i drugą nogę
absurd absurdem, ale powiem szczerze - … a zresztą. Nic nie powiem, nie będę się denerwował niepotrzebnie.
Lekarz, niczym cudotwórca Jezus, rzecze do mojego pacjenta: odrzuć kulę i idź bez niej! Tak, jakby go właśnie uzdrowił. Magiczne słowa, prawda?
Pacjent wykazał się dużą wiedzą i dzwoni, poinformować mnie o tym uzdrowieniu. Niemniej jednak, jest małym niedowiarkiem, bo postanowił zapytać, jak to wygląda z punktu widzenia rehabilitacji.
A wygląda to następująco:
- zgodę na obciążenie nogi powinien wydać lekarz operator. Niech on weźmie na swoje bary ta decyzję, w końcu on kroił to i on w tym okresie jeszcze odpowiada.
- wpierw sprawdzamy, jak się nam w ogóle stoi bez kul. Niekiedy z tym jest problem, ponieważ przez 4 tygodnie zdążyliśmy się już przyzwyczaić do wygodnej formy podparcia. Jeżeli stoimy i nie boimy się o nasze kolano, to …
- odrzucamy jedną kulę i chodzimy. Chodzimy w kółko, do przodu i do tyłu, w bok, pod górkę i z Gorki, w poprzek. Jak już uznaliśmy, że to w sumie nic trudnego, to odrzucamy kulę numer 2 i cud się dokonuje na oczach naszych – chodzimy bez kul. Chodzimy jak poprzednio. Do zmęczenia, do drżenia łydki, która przez 4 tygodnie odzwyczaiła się od obciążenia.
- nauczyliśmy się chodzić w 40 minut. Kolejne 20 spędziliśmy na wprowadzaniu pierwszych ćwiczeń w pełnym obciążeniu kończyn. Były to:
- przysiady
- wspięcia na palcach (na dwóch stopach i na jednej)
- ćwiczenie wyprostu i rozciąganie pasma kulszowo - goleniowego
A po tym wszystkim - schody.
I w ten oto sposób, po 1,5 godziny zajęć, nauczyliśmy się chodzić bez kul po równym i nierównym podłożu, po schodach oraz wprowadziliśmy kilka nowych ćwiczeń, które wzbogacają nam trening.
Wszystko w warunkach domowych. Po prostu nie opłaca się dojeżdżać na rehabilitację do ośrodka, jeżeli jest on dalej niż 10 km od domu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz